Kraków
Ponieważ ostatni weekend spędziliśmy z przyjaciółmi, z opóźnieniem dzielę się tym razem przeszłością – rysunkami ze szkicownika "Kabaret Zielona Gęś".
Ponieważ ostatni weekend spędziliśmy z przyjaciółmi, z opóźnieniem dzielę się tym razem przeszłością – rysunkami ze szkicownika "Kabaret Zielona Gęś".
Każdy z nas nosi w sobie takie miejsce, które go unosi. Dobrze o nim pamiętać, żeby czerpać z niego w chmurne dni. W moim gnieździe przechowuję na przykład taki wiersz Miłosza:
Gdy lodowiec się cieli, odkrywa swój "głęboki czas" liczony w epokach i eonach.
Ostatni dzień lutego obdarował nas w Hampshire słonecznym, rześkim i mroźnym porankiem. To moje ulubione warunki do spacerowania zima—gdy mróz zamienia rośliny w kruche lodowe rzeźby, między którymi przelatują stada wróbli. Lubię mróz. Tęsknię za malowanymi mrozem oknami.
Karnawałowa dziewczyna przyszła do mnie z zaskoczenia. Do pustej kartki usiadłam z intencją wyrażenia tenderness – czułości i łagodności, i o tym chciałam dziś opowiadać. Jednak kolejne decyzje piórka, których w rysunku tuszem zmienić nie można, sprawiły, że pokazuję Wam dziś dziewczynę znów trochę w klimacie Davida Lyncha. Nieco teatralną,...
Dziś bez opowieści, ale za to z walentynkowym rysunkiem od córki Walentego i piosenką z gramofonu...