Własny Pokój

Własny Pokój
Dzisiaj przychodzę z rysunkiem, do którego inspiracją była Virginia Woolf i Edgar Degas.
Dawny szkic do tego rysunku, który powstał zaledwie tydzień temu, znalazłam w mojej starej teczce, i chociaż pamiętałam, że jest zainspirowany istniejącym już obrazem, nie mogłam sobie przypomnieć ani tytułu, ani autora, ani szczegolow samego obrazu. Wielkanoc spędziłam więc na przeglądaniu albumów z dziełami sztuki i, szczęśliwie, udało mi się zidentyfikować Edgara Degasa o tytule Madame Camus w Czerwieni z 1870 roku, który jest przykładem nastrojowego portretu powieściowego. Załączam zdjęcie reprodukcji poniżej.
Zatem mój rysunek jest kolejny raz coverem.
Natomiast tekst, który użyłam w rysunku, jest wycinkiem z eseju Virginii Woolf, a tytuł nawiązuje oczywiście do jej słynnego eseju Własny pokój z roku 1928.
Minęło prawie 100 lat, od kiedy Virginia Woolf postawiła tezę, że aby kobieta mogła stać się genialną pisarką równą Szekspirowi, potrzebuje mieć 500 funtów rocznie i pokój z drzwiami zamykanymi na klucz. Przepowiadała także, że ta kobieta potrzebuje jeszcze 100 lat, żeby czuć się naprawdę wolna i niczym nieskrępowana. I słusznie. Stało się to nawet wcześniej, ponieważ dzisiaj możemy cieszyć się nie tylko prozą samej Virginii Woolf, ale także twórczością m.in. Alice Munro, Margaret Atwood, Olgi Tokarczuk, poezją Wisławy Szymborskiej czy Elisabeth Gluck. Można powiedzieć, że kobiety szturmem zdobyły sobie godne, zasłużone miejsce w świecie literatury i bez żadnego kompleksu w pełni wyrażają siebie.
Ale co z tym własnym pokojem zamykanym na klucz? Czy dzisiaj faktycznie jest na wyciągnięcie ręki dla każdej z nas? Raczej jako metafora – i dla każdej z nas będzie ten pokój czymś innym.
Nie mam własnego pokoju, w którym mogłabym zamknąć się na klucz, i nigdy nie miałam. Nigdy mi tez to jakos nie przeszkadzało. W chwili obecnej do dyspozycji mam otwartą część dzienną naszego domu, gdzie na niewielkim jadalnym stole wygospodarowałam dla siebie ruchomy, wiecznie przesuwany kawałek przestrzeni, a także sofę, na której czytam i zapisuję.
Lubię tę przestrzeń.
Prywatność w tej przestrzeni przychodzi, gdy biorę do ręki książkę. Przychodzi także późnymi wieczorami lub ciemną nocą, gdy nakładam słuchawki i zaczynam rysować. Wyłączam się wtedy z rzeczywistości i przechodzę w świat nieskrępowanej niczym wyobraźni – to tam właśnie mam swój własny pokój. Lubie jednak gdy ten moj pokoj jest otwarty, dlatego dziele sie z Wami tym swiatem na stronach betweenwor(l)ds z nadzieja, ze przyniesie to komus radosc ...
Mam nadzieję, że Święta upłynęły Wam spokojnie.
Dobrego startu w codzienność życzę!
K.


A Room of One's Own
Today I'm sharing a drawing inspired by Virginia Woolf and Edgar Degas.
The sketch for this drawing, which I made just a week ago, was something I found in an old folder of mine. I remembered it had been based on an existing painting, but I couldn't recall the title, the artist, or even the image itself. So I spent Easter flipping through art books, and luckily, I managed to identify it: Madame Camus in Red by Edgar Degas, painted in 1870 – a beautiful example of a moody, novelistic portrait. I've included a photo of the reproduction above.
So once again, my drawing is a kind of cover.
The text included in the drawing is a fragment from one of Virginia Woolf's essays, and the title clearly references her famous 1928 work A Room of One's Own.
Almost a hundred years have passed since Woolf proposed that, in order for a woman to become a great writer – equal to Shakespeare – she would need £500 a year and a room with a lockable door. Woolf also predicted that such a woman would need another hundred years to feel truly free and unbound by old conventions. And she was right. In fact, it happened sooner than expected – today we can enjoy not only the prose of Virginia Woolf herself but also the work of writers like Alice Munro, Margaret Atwood, Olga Tokarczuk, the poetry of Wisława Szymborska, or Louise Glück. One could say that women have claimed their rightful place in the literary world – boldly, without apology – and through their art, they fully express themselves.
But what about that room of one's own with a lock on the door? Is it truly within reach for every one of us today? Perhaps only metaphorically – and for each of us, that room means something different.
I don't have a room I can lock and call my own – I never have. And it's never really bothered me. What I do have is an open-plan living space, where I've carved out a small, constantly shifting corner for myself on the dining table. There's also a sofa where I read and scribble notes.
And I like that space.
Privacy in this space arrives when I pick up a book. It also comes late in the evening or in the dark of night, when I put on my headphones and start to draw. That's when I disconnect from reality and step into a world of unrestrained imagination – that's where I have a room of my own.
But I like to keep that room open, which is why I share this space with you here, on the pages of this blog with hope it will bring a joy...
I hope your Easter was peaceful. Wishing you a gentle return to the everyday.
K.

The grampophon plays beautiful Greek song - ''The train leaves at eight'' by Mikis Theodorakis
Stay tuned!
K.